Fallout to marka, która przeszła do popkultury. Mogę śmiało napisać, że charakterystyczne motywy graficzne czy właśnie Pip-Boy rozpoznawane są także przez osoby, które nigdy w grę nie zagrały.
Do wzrostu popularności w ostatnich czasie mocno przyczynił się serial Fallout, który zadebiutował na platformie Amazon Prime w 2024 roku. Produkcja okazała się niemałym sukcesem ze względu na wierność oryginałowi, bardzo dobremu scenariuszowi i niezrównanej scenerii. Tego samego roku Bethesda postanowiła wypuścić na rynek wierną replikę najsłynniejszego „smartwatcha” czyli Pip-Boya.
To nie pierwszy taki gadżet
Większość graczy miała okazję już wziąć podobne urządzenie do ręki. A to za sprawą edycji kolekcjonerskiej gry Fallout 4, w którym Pip Boy stanowił jego integralną część. Chociaż na pierwszy rzut oka gadżety są do siebie zbliżone, różni je w zasadzie wszystko. Przede wszystkim MK4 (z Edycji Kolekcjonerskiej) był wykonany w całości z plastiku i nie był samodzielny. Do środka wsuwało się bowiem smartfon ze stosowną aplikacją (która dziś już nie jest dostępna w Google Play ani App Store).
Pip-Boy 3000 Mk V Die-Cast Replica — wierna replika
Wpierw powstał Pip-Boy na potrzeby serialu telewizyjnego. Jak wspominają aktorzy, był to bardzo pomocny i dobrze zaprogramowany element, a twórcy zadbali o najmniejsze szczegóły.
– Uwielbiam pracować z małym Pip-Boyem. Wykorzystanie tego pomysłu, animowanej koncepcji i przekształcenie jej w prawdziwy działający sprzęt, było naprawdę świetne — mówi MacLachlan. – On naprawdę działał, faktycznie zaprogramowali tam kilka rzeczy, którymi mogliśmy się bawić. W rzeczywistości, było to coś, z czym dało się wchodzić w interakcje, a nie tylko rzecz, na którą patrzysz.
Podobnie konstrukcją zachwyciła się aktorka Ella Purnel
Założenie po raz pierwszy charakterystycznego kombinezonu i Pip-Boya oraz wejście do krypty, która została specjalnie zbudowana na planie w Nowym Jorku, było szalone — wspomina — Dzięki tym wszystkim rekwizytom na planie można było lepiej wcielić się w rolę, ale i trochę improwizować, lepiej współpracować z reżyserem.
Pip-Boy 3000 Mk V Die-Cast Replica to… idealna replika (prawie jak rekurencja, co?) gadżetu stworzonego właśnie dla obsady. Wykonany z mieszanki odlewanego ciśnieniowo metalu i formowanego wtryskowo ABS. W praktyce jest to połączenie metalu (głównie jest to górna część korpusu, a także cała ramka wokół ekranu) oraz plastiku. Tego jednak jest stosunkowo niewiele — to dolny korpus, który służy za obejmę wokół ręki.
Pip-Boya wyposażono również w monochromatyczny wyświetlacz TFT, który wyświetla nam szereg informacji. O nich jednak za chwilę. Dopełnieniem całego zestawu jest aluminiowa podstawka, która jest bardzo stabilna. Podstawka ma o tyle znaczenie, że Pip-Boy może być… budzikiem. Wnętrze wypełnione jest pianką z pamięcią kształtu — zatem po zdjęciu Pip-Boya z ręki wraca ona do pierwotnego, fabrycznego kształtu.
Funkcje gadżetu
Tych jest całkiem sporo! W sumie do dyspozycji dostajemy aż 45 różnorakich ekranów o różnej funkcjonalności. Czasem są to tylko informacje o firmware, ale z praktycznych: zegarek z funkcją budzika, radio FM, transmisje z pustkowi (wówczas można posłuchać nagrań żywcem wyjętych z Fallouta) czy latarkę. Z zabawniejszych funkcji to sprawdzenie poziomu promieniowania wokół ciebie. Jednak zawsze jest za wysokie!
Oczywiście, Pip-Boy 3000 Mk V wyposażony jest w akumulator, wiec nic nie stoi na przeszkodzie, by wyjść z nim na miasto, gdyby tylko przyszłoby ci to do głowy. Dokując go w podstawce możesz podłączyć go na stałe za pomocą standardowego kabla USB-C
Z punktu widzenia kolekcjonera
Pip-Boy 3000 Mk V Die-Cast Replica to drogi gadżet. Bardzo drogi, bo w dniu pisania tych słów jego cena to 1003 zł. Za to darmowa wysyłka. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to zaporowa cena za gadżet, który mimo wszystko nie przesadza z ilością funkcji. Jednak muszę otwarcie przyznać, że autorzy zadbali o detale. Mowa zarówno o sprzęcie — bowiem korpus jest pełny mechanizmów, przełączników, świecących diod, przycisków czy choćby zadrapań jak i software’owych — warto poeksplorować menu w poszukiwaniu easter-eggów czy ciekawostek. Do tego jest bardzo fajnie zapakowany. Pudełko jest grube, z porządnego materiału i miałem wrażenie, że obcuję z produktem prawdziwie kolekcjonerskim.
Prawdziwy fan uniwersum i tak zakupi. Ale jeśli się wahasz, to faktycznie zachęcam. Nie będziesz żałować.
Dodaj komentarz