Starfield ma tysiące planet i światów do odkrycia, a Ziemia jest jedną z nich. Powstrzymam się od dalszych spoilerów, ponieważ nie każdy miał jeszcze okazję wejść do świata tej produkcji. Okazuje się natomiast, że twórcy rozważali wprowadzenie wersji Ziemi… z Fallouta.
W rozmowie z The Washington Post Todd Howard wspomniał o tym, jak Bethesda rozważała dodanie uniwersum Fallouta do Starfielda. Ostatecznie jednak projekt określany mianem Bethesdaverse nie został zrealizowany, czego dowodem jest tegoroczna produkcja zbierająca przed konsole miliony graczy z całego świata. Jednym z głównych problemów, przez które pomysł ten nie doszedł do skutku, była sama oś czasu. Wydarzenia z Fallouta 4 miały miejsce zaledwie kilkadziesiąt lat przed Starfieldem, więc łączenie tych dwóch realiów nie miało większego sensu, ponieważ wiązałoby się to zapewne z całkowitą przebudową historii w kosmosie.
Narracja i styl obu gier również niekonieczne ze sobą współgrały – Starfield zdecydował się na własny projekt i estetykę w stylu „NASA-punk”. Innym czynnikiem, który podobno odegrał równie ważną rolę, był cykl rozwoju Starfielda, który nie tylko uległ opóźnieniom, ale także musiał stawić czoła pandemii. Ta sprawiła, że zespół musiał dostosować się do pracy i komunikowania się z poziomu pracy zdalnej, co ułatwiało porzucenie niektórych pomysłów i skupienie się wyłącznie na kluczowym projekcie.
Jeśli jeszcze nie odwiedziliście naszej planety w Starfieldzie, a macie już za sobą kilka dni rozgrywki, to warto się nad nią na chwilę skupić. Właśnie wydarzenia rozgrywające się na Ziemi są jednym z ważniejszych punków całej fabuły. Można na niej poznać również szczegółową historię opuszczenia planety przez ludzkość – a to już samo w sobie brzmi ciekawie.
źródło: purexbox
Dodaj komentarz