Japonia, państwo kojarzące się z całkowicie odmienną od naszej kulturą, Godzillą i kwitnącymi na różowo drzewami wiśni z górą Fuji w tle. Sielsko, czysto, dobre i tanie sushi, to jedne z najczęstszych skojarzeń z Japonią dla osób nie interesujących się motoryzacją ogólnie pojętą. Dla tych drugich Japonia to nielegalne wyścigi po nocnym Tokio (Fast & Furious Tokio Drift dołożył do tego sporą cegiełkę), Toyota, Nissan i jazda bokiem po wąskich górskich drogach. Gracze od długiego czasu domagali się gry, która pozwoli im odwiedzić Japonię, jeżdżąc bokiem i zdobywając punkty za ryzykowne drifty na skraju krawędzi urwiska, albo o włos od uderzenia w inne auto. Kilka miesięcy temu natrafiłem na materiały przedstawiające grę Japanese Drift Master. Teraz z największą przyjemnością grę chciałbym przedstawić wam ja.
Polak na wyjeździe
Zanim zacznę, chciałbym dodać mały kontekst. Jestem petrolheadem, uwielbiam zapach benzyny, uwielbiam jazdę zarówno wirtualną jak i realnie. Na różnego rodzaju grach wyścigowych pozjadałem zęby, mam więc pewne porównanie do innych gier z gatunku. Zacznijmy więc od samego świata i opowiadanej historii. Nasz bohater ma na imię Tomasz i jest Polakiem przylatującym do Japonii do swojego przyjaciela. Zaczynamy od rozwożenia sushi, aby następnie piąć się powoli na szczyt najlepszych kierowców driftowych w okolicy. Historia opowiadana jest w formie mangi (z podpowiedziami oznaczającymi, w jakiej kolejności czytać kolejne sceny-podpowiedzi można wyłączyć) i pomimo tego, że początek jest taki, jakich wiele mogliśmy widzieć w innych grach, to nie jest to absolutnie wada, nie fabuła gra tutaj główne skrzypce.
RB26DETT czy 13B-REW? Różnicę czuć od razu
Główne skrzypce gra jazda, a ta bardzo pozytywnie zaskakuje. Różnice w prowadzeniu pierwszego auta (mającego około 150 koni mechanicznych), a 280-konnego Nissana Skyline GT-R są zauważalne na pierwszy rzut oka. Każde auto ma swoją masę (co czuć podczas jazdy bokiem), każde brzmi dobrze, a prowadzenie ich sprawia frajdę. Na drogach i w komisie spotkamy głównie auta popularne w środowisku JDM (takie jak wspomniany Nissan Skyline GT-R R34, czy Mazda RX-7 FC czy FD), ale trafią się też marki własne, których to modele przypominają mocno Toyoty i Mitsubishi. Auta są odwzorowane szczegółowo (włącznie z wnętrzami), możliwa jest również personalizacja, taka jak zmiana ospojlerowanie, tuning mechaniczny, ale i strojenie auta pod siebie łącznie z momentem kiedy ma nastąpić tzw. odcięcie. To ostatnie jest zaskakujące, nie spotkałem się z tą opcją w innych grach arcade.
Całe opony to żadna zabawa
Powiedzmy teraz sobie o tytułowym daniu: drifcie. Ten jest niezwykle satysfakcjonujący, nie tylko ze względu na scenerię, ale i na zachowanie auta podczas jazdy bokiem, czy fakt, że auto w poślizg można wprowadzić, nie tylko zaciągając na chwilę hamulec ręczny, ale też za pomocą tzw. kopnięcia w sprzęgło w odpowiednim momencie. Opanowanie auta z asystami jest proste, a pokonywanie kolejnych serpentyn powoduje, że na twarzy pojawia się uśmiech i satysfakcja.
Sytuacja zmienia się, kiedy tryb jazdy zmienimy z Arcade na Simcade. Wprowadzenie auta w poślizg i utrzymanie auta w poślizgu staje się cięższe, łatwiej przeciągnąć auto i w połowie łuku zrobić bączka, ale kiedy drift w tym trybie zaczyna wychodzić, to staje się on jeszcze bardziej satysfakcjonujący.
Jak wygląda jazda kiedy nie chcemy na każdym zakręcie zostawić połowy naszej opony w postaci dymu? Jazda na padzie jest przyjemna, opanowanie auta nie należy do trudnych, ale nie jest to poziom starszych gier z serii Need For Speed, gdzie możliwe było pokonywanie tras bez zdejmowania nogi z gazu, tutaj hamulec używany jest dość często. Auto zachowuje się przewidywalnie, jeżeli nie przesadzamy z prędkością w zakrętach, wypadnięcie z nich nie jest częstym przypadkiem.
Inne spojrzenie na twoje wyczyny
Rzeczą, o której nie wspomina się często (a niesłusznie), jest pozycja kamery. O ile bliska kamera pościgowa, daleka kamera pościgowa czy inne standardowe ujęcia są całkowicie poprawne, tak są dwie kamery, o których chciałbym pomówić oddzielnie. Pierwszą z nich jest kamera z kokpitu. Jak wspominałem wcześniej, wnętrza są oddane wiernie i ich wygląd cieszy oko, to sama kamera umieszczona jest za nisko, zamiast na wysokości głowy, umieszczona jest na poziomie klatki piersiowej, co z jednej strony pozwala cieszyć się widokiem wnętrza, z drugiej strony jednak trochę zaburza postrzeganie drogi przed nami. Natomiast druga kamera to kamera symulująca kamerę 360 umieszczoną na długim statywie za samochodem. Kamera jest genialna, droga przed nami staje się optycznie węższa, ale jednocześnie niesamowicie czuć prędkość, z jaką się poruszamy. Podczas korzystania z tej kamery rogi obrazu są przyciemnione, a dźwięk brzmi, jakby miał przestery, co potęguje wrażenie oglądania nagrania z kamery 360, jednym słowem rewelacja.
Running In The 90’s
Warto wspomnieć też o oprawie dźwiękowej. Każde z aut brzmi na swój sposób wyjątkowo i nietrudno jest odróżnić rzędową szóstkę od Nissana od silnika Wankla z Mazdy. Dołożenie turbo powoduje, że przy odpowiednich ujęciach kamery słychać charakterystyczny świst, a podczas hamowania da się usłyszeć delikatny pisk hamulców.
Oddzielnym tematem pozostaje dobór ścieżki dźwiękowej. W grze jest kilka stacji radiowych podzielonych na gatunki muzyczne, oprócz gatunków jak EDM czy rock możemy napotkać Phonk, który bardzo pasuje do dynamicznej jazdy w nocy, muzykę japońską, która zgrywa się z klimatem rozrywki, czy w końcu Eurobeat. Większości osób ten ostatni nie powie zbyt wiele, natomiast fanom mangi i anime Initial D wspomnę tylko, że jazda z Eurobeatem po serpentynach w Maździe RX-7 FD jest cudowna. Większość osób znajdzie tutaj coś dla siebie jeżeli chodzi o muzykę
Nie tylko padem żyje człowiek
Na moment pisania recenzji po podłączeniu kierownicy jest ona wykrywana przez grę, natomiast brakuje domyślnych ustawień (korzystam z Logitech G923), ale po przypisaniu klawiszy i osi można cieszyć się jazdą na kierownicy. Ciężko wypowiadać mi się o driftowaniu na kierownicy, gdyż wykorzystuję ją raczej do innych celów, niemniej jednak pierwsze wrażenie jest pozytywne i prawdopodobnie po kilku-kilkunastu godzinach jazda bokiem na kierownicy byłaby bardziej efektowna i efektywna, niż jazda od bandy do bandy jak to wygląda u mnie obecnie. Natomiast jazda w wyścigach w niczym nie odstaje jeździe u konkurencji takiej jak Forza Horizon, czy The Crew. Auta reagują bez opóźnień, są responsywne, a jazda z kamerą z kokpitu dostarcza nowych wrażeń
Technikalia i błędy
Optymalizacja (poza czasem ładowania, o czym za chwilę) stoi na przyzwoitym poziomie. Na komputerze opisanym poniżej byłem w stanie grać na ultra detalach, gra przeważnie nie klatkowała. Sprawdziłem również optymalizację na Asus ROG Ally, przy najniższych ustawieniach graficznych i rozdzielczości Full HD gra również utrzymuje 60 klatek na sekundę
Niestety, gra nie ustrzegła się kilku błędów. Statystyki przypisują prędkość maksymalną z aut, które wzięliśmy na jazdę testową do aut, którymi w tamtym momencie jeździliśmy normalnie. Auta ruchu ulicznego na autostradach potrafią dość nieprzewidywalnie zmienić pas. Zdarzają się błędy sztucznej inteligencji i przeciwnicy zderzają się ze sobą podczas wyścigów. Przeciwnicy wjeżdżają momentami w nasze auto, jakby go nie zauważali. Gra w końcu ładuje się dość długo pomimo instalacji na dysku M.2, czy zdarza jej się zgubić kilka klatek w różnych losowych momentach. Na moment pisania recenzji nie wszystkie opcje były również dostępne.
Czy sushi dojechało całe?
Podsumowując, jak bawiłem się podczas kilku godzin gry w Japanese Drift Master? Zdecydowanie lepiej niż w ostatniego Test Drive Unlimited, równie dobrze jak w Gran Turismo 7, czy The Crew Motorfest. Drift w JDM jest niezwykle przyjemny, a ulokowanie akcji gry na terenie Japonii to spełnienie marzeń wielu fanów bardziej zręcznościowych ścigałek. Na ten moment brakuje mi tutaj tylko trzech rzeczy — większej ilości aut, portu na konsole i multiplayera, wyścig downhillowy w Nissanie Fairlady Z33 (na naszym rynku znanym jako Nissan 350Z) z kilkoma znajomymi, albo po prostu driftowanie po mapie z kumplami to coś, co chętnie bym zobaczył
Gra pozostanie na moim dysku na dłużej i na pewno będę do niej często wracać, klimat Japonii bardzo do tego zachęca
Dodaj komentarz