Omawiana w tym tekście gra była dla mnie zagadką, po której nie do końca wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Po obejrzeniu zwiastuna poprosiłem o klucz do przypuszczalnej recenzji z nadzieją, że druga część gry o perypetiach zapomnianego duetu rodem z niedzielnego pasma telewizji publicznej “do obiadku” w latach 90. spełni, choć minimum wymagań bym mógł napisać o niej kilka słów. Tak, Bud Spencer i Terence Hill to “zwariowana dwójka”, która była mi totalnie obca, choć po ograniu wspomnianej gry to może się szybko zmienić.
Znów ta chronologia…
O ile mnie pozytywne opinie na temat części pierwszej ominęły szerokim łukiem, tak do twórców musiały dojść ze zdwojoną siłą, bowiem część z tytułem ” Slaps and Beans” to druga odsłona gry na licencji. Bazuje głównie na tym samym, choć usprawnia wiele kwestii i dodaje kilka nowych minigier. Chcę jednak byś czytając ten tekst miał świadomość, że póki co z jedynką nie miałem do czynienia i tu na próżno szukać porównań do pierwowzoru. No dobra, ale czym jest ta gra o długawym tytule
To nie beatem’up to Wrestlermania!
Tak podsumowałbym to co dzieje się na ekranie już od pierwszych chwil. “…Slaps And Beans 2” to beat’em up, który doprowadza swój silnik do limitu, ładując w zgrabnie sformowane lokacje po 30.- 40. przeciwników oddalając przy tym kamerę w odpowiedni sposób, tak by złapać wszystko na ekranie, odkrywając przy tym graficzne piękno lokacji. Dodajmy, że to piękno w stylizowanym retro stylu rodem z 16-bitowych automatów. O grafice opowiem jednak za moment, skupię się najpierw na fabule.
Śmieszne wstawki z voice actingiem
Fabularnie Bud i Terrence wciąż ładują się w nowe przygody, zaczyna się niewinnie od oczyszczenia afrykańskiej wioski z szumowin, które zastraszały mieszkańców. Potem oferują swoją pomoc w transporcie bananów, by chwile później zostać tajnymi agentami pod przykrywką. Nawet nie pytaj! To, co dzieje się w tej płaszczyźnie to istny młyn, a wstawki między poziomami nie są na szczęście kolejnym statycznym screenem z toną tekstu, a dialogami żywych aktorów wraz z animacjami na silniku gry.
Czas na „pranie”!
Bicie oprychów w słusznej sprawie to główny trzon rozgrywki, który można przechodzić w pojedynkę (zmieniając postacie w locie), lub w co-opie. Niekiedy fragmenty poziomów wręcz wymagają współpracy tych dwóch i rotacja jest tu niezbędna. No tak, bo ” …Slaps And Beans 2″ to nie tylko “pranie” wszystkiego co się rusza. Sporo tu innowacji w postaci wspomnianych elementów platformowych, a także masy minigier, które zabierają nas z zabawnego, ale niekiedy zbyt prostego systemu walki w zupełnie nieznane dotąd rejony dla tego typu rozgrywki. Będziesz musiał stoczyć sportowe potyczki, pograć w karty w różnej formie, odganiać przeciwności losu od dostarczanych bananów i wiele, wiele innych. To jeden z tych elementów, które robiły na mnie wrażenie swoją pomysłowością i pojawiały się wtedy, gdy czułem lekkie znużenie ciągłą wymianą ciosów. To ta z tych przywar gatunku, który się lubi, albo nienawidzi. Trzy typy ciosów, i jeden specjalny szybko powodują ciągłe “mashowanie” kilku przycisków i niestety odmienny typ walki w zależności od postaci niewiele tu zmienia.
Kolorowo i przyjemnie
Jedno co trzeba oddać twórcom to oddanie czasów beztroskiego kina, w którym slapstikowe przewracanie się na skórce od banana i niewinne gonienie tłumem za dwójką gagatków niczym w Benny Hillu w tej retro chodzonej bijatyce zostało oddane po mistrzowsku. Ta kolorowa oprawa to wylewający się z ekranu klimat, gra na licencji, którą w tamtych czasach chciałby mieć każdy szanujący się użytkownik SNESa lub SEGA Mega Drive. Wszystko przez szczegółowo oddane assety, będące małymi dziełami sztuki w momencie gdy na ekranie robi się potężny kocioł i kamera mocno oddala się od akcji. Nie gorzej jest w przypadku muzyki. Ta to wpadające w ucho utwory, wprawiające w dobry nastrój, w dodatku tutaj nikt nie ograniczał się do stylizowania ścieżki dźwiękowej w kierunku retro. I to w mojej opinii bardzo dobry zabieg.
Tylko te bugi
Niestety mimo dopracowania oprawy audio-wizualnej i masy pomysłów spotkamy się z kilkoma błędami samej gry. Pierwszy, chyba ten najbardziej namacalny to gdy wyjdziemy do menu konsoli w trakcie gry i postanowimy do niej wrócić. Gra głupieje i nie potrafi sobie z tym poradzić, a my jesteśmy zmuszeni restartować poziom. Drugi to działanie jednej z minigier gdzie komputer robi roszadę kart, a ty masz wybrać tą właściwą, wskazując za pomocą dpada/analoga. Problem w tym, że klawiszologia w tym fragmencie jest zepsuta, a ty wciskając lewo, zwrotnie otrzymujesz wynik prawego przycisku. Ostrzegam więc, musisz obrócić pada w kierunku ekranu, by móc uporać się z tym zadaniem.
Bud Spencer & Terence Hill – Slaps And Beans 2 to nie jest gra dla każdego. Musisz być fanem chodzonych bijatyk, nawet tych delikatnie słabszych. To może głupie co napiszę, ale to tytuł, który jest tylko poprawnym beat’em upem, ale w całokształcie bardzo fajnym tytułem. Nie tylko dla fanów tego komediowego duetu. To fajna przygoda na kilka wieczorów, z pewnością lepiej smakująca w co-opie. Jeśli jednak nie znajdziesz nikogo, kto lubi takie gry to zapewniam cię, że mimo potrzeby “dozowania” rozgrywki, będziesz wspominał tytuł jako jeden z tych przyjemniejszych średniaków.
Tytuł do recenzji otrzymany bezpłatnie od wydawcy
Recenzja w formie Video:
Dodaj komentarz