Tej konsoli poszukiwałem długo. Szczerze mówiąc, byłem przekonany, że zwyczajnie przepadła ona w odmętach europejskich aglomeracji lub — co gorsza — zwyczajnie zniszczyła się i została zutylizowana. Wiele unikatowych konsol, nie tylko Xboxów, nie przetrwało do dziś. Właściciele grają na nich, te się zużywają lub po prostu starzeją i ostatecznie lądują na śmietnikach. Miejskich i historii.
Xbox One S Gwent Edition jest wyjątkowy
Powody są co najmniej dwa. Pierwszy to fakt, że jest to pierwsze unikalne wydanie konsoli Microsoftu dedykowane jakiejkolwiek polskiej grze. Drugi, że były ich tylko trzy: na konkurs w Polsce, Wielkiej Brytanii oraz państw grupy DACH (Niemcy, Austria, Szwajcaria). Jestem przekonany, że nasz kraj w tym gronie znalazł się głównie ze względu na twórców tytułu: polski CD Projekt Red.
?Ciekawostka: Gwent Edition jest jedną z dwóch „drewnianych” limitowanych edycji Xboxa. Drugą jest wydany w 2018…. Xbox One X Sea of Thieves Edition, który w dodatku został wykonany przez tego samego, francuskiego artystę.W konkursie wygrał p. Michał
Jak wspominał, było to dla niego wielkie wydarzenie. Był na etapie dużych zmian w swoim życiu — kilka tygodni wcześniej sprowadził się do Warszawy i zamieszkał wraz ze swoją dziewczyną. Mieli fioła na punkcie Wiedźmina i ich kolekcja gier i gadżetów szybko rosła. Oczywiście, posiadali swoją talię Gwinta, w którego grywali wspólnie wieczorami, ale dedykowana konsola stanowiłaby perełkę w ich kolekcji. W konkursie wzięli udział oboje, ale to właśnie do p. Michała uśmiechnęło się szczęście.
Gdy tylko dowiedział się o wygranej, skontaktował się z Xbox Polska, by ją odebrać. Jak wspomniał — został należycie poinformowany, że urządzenie zostanie mu dostarczone w ciągu miesiąca kurierem do domu. Xbox One S Gwent Edition musiał bowiem przyjechać do niego z Francji, gdzie był ręcznie wykonany wraz z dwoma innymi egzemplarzami.
Nie ukrywa, że po rozpakowaniu paczki był zaskoczony. Podwójnie.
Konsola przyjechała do mnie w skrzynce po pomarańczach w dodatku nie wyglądała, jak na renderach
Skrzynkę można wyjaśnić tym, że urządzenie zwiększyło swoje gabaryty prawie trzykrotnie i zwyczajnie nie mieściła się w oryginalnym pudełku. To jednak jest tylko detal, gdyż jak pan Michał wspomniał — skrzynka od razu wylądowała w śmieciach (a szkoda! :P).
Zmiana względem rendera była jednak zaskakująca. Owszem, konsola była podobna, jednak różnice były dość znaczące. Niektóre na plus, inne na minus.
Xbox One S Gwent Edition – zawartość i wykonanie
Bazą dla konsoli jest standardowy Xbox One S z napędem płyt Blu-Ray i dyskiem 1 TB. Dlaczego? Otóż najsilniejszy model ósmej generacji — Xbox One X — został wydany na rynek dopiero osiem miesięcy później.
Z oryginalnej konsoli niewiele zostało, chociaż da się zauważyć jej charakterystyczne cechy. Po bokach pod mosiężnymi kołatkami ulokowane są charakterystyczne kratownice wprowadzające powietrze do wnętrza urządzenia. Tył to standardowy panel portów i gniazd.
Artysta zupełnie zdemontował górną, oryginalną pokrywę Xboxa z charakterystyczną kratką na wentylator. Jej miejsce zajęła skrzynia wykonana z litego drewna, która zakończona jest wiekiem z trójwymiarowym logotypem gry.
Wnętrze konsoli ukryte pod wspomnianym wiekiem skrywa schowek wyłożony gąbką, do którego można włożyć kontrolery oraz wydrukowany logotyp. I tutaj trzeba się na chwilę zatrzymać. Gdy pan Michał odebrał swoją nagrodę, logotyp był wykonany z sypkiego materiału. Przypominał on trochę brokat, z który się sypał, brudząc jednocześnie całe wnętrze.
Litera E była już praktycznie niewidoczna, a dopiero co wziąłem Xboxa do ręki.
Ekipa Xbox Polska postanowiła jednak działać — konsola została odesłana do Francji, gdzie niefortunny logotyp został zastąpiony wydrukiem na plastikowym arkuszu. Problem najprawdopodobniej nie dotyczył wyłącznie tego egzemplarza, gdyż w sieci wśród archiwalnych postów natrafiłem na zdjęcie drugiego — który przeszedł dokładnie ten sam „lifting”.
Po poprawkach konsola wróciła już do szczęśliwego zwycięzcy, gdzie służyła mu aż do 10 stycznia, gdy stałem się jej właścicielem.
Dlaczego we wstępie wspomniałem o pastowaniu? Z dwóch, nieoczywistych powodów. Po pierwsze, konsola jest wykonana z litego drewna. A to materiał, który nie tylko lubi wysychać, ale również wypaczać. Z drugiej strony, bardzo chętnie również wyłapuje wszelką wilgoć. Chociaż konstrukcja może wydawać się zachwycająca, jej skazy i deformacje są całkowicie naturalne. Regularne pastowanie ją specjalnym woskiem do drewna pozwala chronić ją przed nadmiernym wysuszaniem czy pochłanianiem wilgoci. Drugi powód to ciepło, które wydziela sama konsola. W sklepowym, standardowym modelu Xbox One S posiada wentylator pod górną pokrywą. Tutaj znajduje się wspomniany schowek na kontrolery, który wypełniony jest gąbką.
Na szczęście, gąbka nie przeszkadza w cyrkulacji powietrza i jak się dowiedziałem od właściciela konsoli — nawet po kilku godzinach grania nie zauważał żadnych problemów. Jednak uciekające ciepło wpływa na otaczające ją drewno, które zaczyna pracować. Stąd konsola po latach delikatnie się odkształciła a pastowanie jej, pozwala spowolnić ten proces.
Kontrolery w zestawie
Dwa kontrolery dołączone do zestawu są standardowymi modelami 1708 – zatem trzecią generacją z rodziny One, która zadebiutowała wraz z konsolą Xbox One S. Kontrolery te wyposażone są w port słuchawkowy mini-jack, moduł bluetooth oraz uproszczony korpus. Jako baza najprawdopodobniej posłużyły te z wydania Storm Grey. Wnioskuję to po charakterystycznych ciemnoszarych przyciskach ABXY i szarych elementach wykończeniowych na analogach, krzyżaku, bumperach i trigerach oraz przyciskach Start i Menu. Ze wszystkich wydanych do dnia 8 marca 2017 roku kontrolerów tylko ten spełnia takie kryteria. Kontrolery zostały pokryte brązową, chropowatą, przypominającą strukturę drewna okleiną.
Przyznaję, że poziom wykonania jest iście fabryczny! W pierwszej chwili pomyślałem, że urządzenie było specjalnie przygotowaną wersją jak to miało miejsce w późniejszym Xbox One X Sea of Thieves Edition. Dopiero po długich oględzinach udało mi się dostrzec ingerencję. Szczere gratulacje dla wykonawcy.
Niestety, okleina ta po intensywnym graniu zaczęła się ścierać w kilku miejscach, ale przetarcia są niewielkie i trzeba wiedzieć, gdzie szukać.
Pierwszy kontakt
Przyznam szczerze, że przez długie lata zupełnie zapomniałem o istnieniu tego wydania. Przypomniało mi się o nim w kwietniu 2024 roku podczas dyskusji z jednym z moich znajomych. Wówczas to pomyślałem, że warto byłoby się dowiedzieć o nim coś więcej, co się stało, dokąd zawędrował i jak tak naprawdę wyglądał. Niestety, nie wiedziałem, gdzie szukać właściciela. Jedyny trop, jaki miałem to archiwalna aukcja, na której pan Michał próbował go sprzedać, lecz bez zainteresowania. Wraz z pomocą Gramodrana rozpoczęliśmy śledztwo, by namierzyć właściciela. Po poszukiwaniach udało nam się wylistować czterech potencjalnych kandydatów na Facebooku.
Już pierwszy strzał był tym celnym. Ku mojemu zaskoczeniu (i delikatnemu rozczarowaniu), pan Michał nie był zbyt chętny ani do podzielenia się zdjęciami czy informacjami o konsoli, ani na odsprzedaniu mi jej. Mimo moich próśb, błagań i gróźb karalnych pozostał nieugięty, a ja odpuściłem w końcu temat.
Aż do stycznia 2025, gdy to pan Michał odezwał się do mnie ponownie, proponując, byśmy się spotkali. Po uzgodnieniu godziny i terminu pojechałem w umówione miejsce i tak oto poznałem bardzo sympatycznego człowieka, który ma fioła na punkcie gier i gadżetów nie mniejszego ode mnie. Zaczął opowiadać opisaną przeze mnie historię i powiedział, że te blisko dwa lata temu zwyczajnie nie był gotowy na rozstanie. Darzył konsolę ogromnym sentymentem. Uznał jednak, że od dłuższego czasu stoi ona u niego nieużywana, a sam preferuje inne platformy niż Xbox. Po przemyśleniu doszedł do wniosku, że powinna trafić w moje ręce — jako osoby, która kolekcjonuje, opisuje i promuje najróżniejsze wydania Xboxów oraz gier na niego i tworzy pierwsze w Polsce muzeum poświęcone Xboxowi.
Byłoby szkoda, gdyby trafił gdzieś za granicę
Dziękuję za zaufanie
Jestem autentycznie wzruszony. To wspaniały, unikatowy artefakt, który jest wyjątkowy w skali świata. Zawsze jestem onieśmielony, gdy pomyślę, że spośród trzech, ręcznie wykonanych egzemplarzy konsoli jeden trafił właśnie do mnie.
Wielu mogłoby powiedzieć, że jak można grać na tak rzadkiej konsoli i korzystać z niej na co dzień. A ja uważam, że przykład pana Michała pokazuje, że jak najbardziej można i nie ma w tym nic złego. Owszem, są to rzadkie, trudno dostępne artefakty, które są swoistym nośnikiem ciekawostek historycznych, a nawet formą sztuki współczesnej, ale to nadal przede wszystkim urządzenia do grania i relaksu.
Konsola, chociaż używana, niesie dziś na sobie ładunki dwóch różnych historii: Gwinta od CD Projekt Red i jego własnej. Pojawiła się, gdy następowały u niego wielkie zmiany w życiu i przekazał mi ją, gdy postanowił, że w najbliższych tygodniach będzie się wyprowadzał z Warszawy. Xbox One S Gwent Edition jest swoistą klamrą w jego historii. Miłym wydarzeniem, które z pewnością będzie wspominał przez lata. Wygrana, wspólna gra z dziewczyną w ich pierwszym, wspólnym mieszkaniu. Warto było z niej korzystać.
Parę słów o Gwincie: Wiedźmińskiej Grze Karcianej
Gwint zadebiutował w grze Wiedźmin 3 jako minigra. Na jej pomysł wpadł Damien Monier podczas swojej wieczornej… kąpieli, który podczas produkcji Wiedźmina 3 zajmował stanowisko Starszego Projektant Rozgrywki. Następnego dnia przetestował koncepcję wraz z Adamem Badowskim, szefem studia. Minigra spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem wśród graczy. CD Projekt Red szybko zorientowało się, że gracze ochoczo uruchamiają Wiedźmina także po to, by pograć partię lub dwie w Gwinta.
13 czerwca 2016 roku firma ogłosiła prace nad samodzielną grą pt. Gwint: Wiedźmińska Gra Karciana. Tytuł jest samodzielną, bardziej rozbudowaną wersją gry. W trybie wieloosobowym gracze mają możliwość potyczki z losowym przeciwnikiem lub przyjacielem oraz możliwość gry rankingowej z przeciwnikami o podobnych rangach.
Gwint w szczycie swojej popularności był produkcją prawdziwie multiplatformową. Swoje wydania otrzymały: Xbox One, PlayStation 4, PC, a nawet Android i iOS. Xbox One jest jedyną konsolą, która otrzymała dedykowane, limitowane wydanie.
Sama gra zadebiutowała na konsoli 24 maja 2017 roku w postaci bety, a premiera miała miejsce 23 października 2018. Wersje konsolowe nie zyskały jednak zakładanej popularności i 12 grudnia 2019 roku ogłoszono wycofanie gry. Warto jednak podkreślić, że wcześniej umożliwiono graczom transfer swoich talii do wersji PC.
Rozwój Gwinta został zakończony 12 stycznia 2024 roku. Od tamtej pory gra znajduje się w fazie „Gwenfinity”, gdzie to gracze głosują za poprawkami w balansie. CD Projekt Red nie dostarcza jednak nowej zawartości. W międzyczasie gra doczekała się szeregu gadżetów, które dziś mogą stanowić ciekawe uzupełnienie kolekcji. O nich jednak napiszę w osobnych artykułach.
Z punktu widzenia kolekcjonera
Xbox One S Gwent Edition to bezcenny artefakt. Dla nas, Polaków to zaszczytny pierwszy raz gdy doczekaliśmy się własnego, limitowanego wydania konsoli. Na kolejną musieliśmy czekać aż do premiery Cyberpunka 2077 w 2020 roku, który również został wydany przez CD Projekt Red.
To przedmiot, który trudno oszacować wartość. Zresztą, pieniądze nie mają tu znaczenia, gdyż to po prostu kamień milowy w historii polskich gier i ich reprezentacji w urządzeniach. Niewiele firm ma zaszczyt otrzymać swoje limitowane wydanie konsoli, a jeszcze mniej — mieć ją wykonaną ręcznie.
Należą się również brawa i szacunek dla pana Michała. Mógł zutylizować sprzęt lub pozbyć się go gdzieś za granicą jak to często bywa. Wiadome jest, że polski kolekcjoner nie ma szans konkurować z zagranicznymi inwestorami, którzy płacą w Euro lub Dolarach. A jednak chęć pozostawienia go w granicach kraju była dla niego ważna i to należy docenić. Jestem przekonany, że wraz z moimi partnerami muzealnymi, będziemy go prezentować w kolejnych miesiącach na kolejnych wystawach, by był dostępny do obejrzenia przez każdego chętnego.
mała poprawka : gwint nie zamknął serwerów, wszedł w tzw fazę gwininfinity i są cały czas otwarte – gra po prostu nie dostaje już aktualizacji contentu i gracze sami głosują za zmiany w balansie
Dziękuję! Zmodyfikowałem artykuł!