Chciałbym móc napisać, że rok 2024 był dla marki przełomowy, a sama platforma zezłomowała swoją konkurencję. Niestety, znacząca część tego, na co liczyliśmy nie ziściła się, a brand jest w najgorszym położeniu od lat. Chociaż ostatni kwartał przyniósł pierwsze promienie słońca nad zachmurzonym horyzontem Xboxa.
Gry Xboxa mają być wszędzie
Zacznijmy od początku, czyli sięgnijmy do 2023. Wbrew pozorom, to był bardzo solidny rok i dający nadzieję na mocne otwarcie roku obecnego. Udane premiery HiFi Rush, czyli rytmicznego hitu od Tango Gameworks, potem całkiem udane (wbrew obiegowej opinii) Starfield. Sama końcówka roku to oczywiście pełne emocji przejęcie Activision Blizzard, zgodnie z którym każdy sądził, że „teraz to się zacznie”.
Początek roku 2024 był jednak ogromnym zaskoczeniem. Przede wszystkim ekipa zielonych zaczęła portować swoje gry na urządzenia platformy. I tak oto HiFi Rush, Pentiment, Sea of Thieves oraz Grounded — dotychczasowe exclusive’y trafiły na Switcha oraz PlayStation 5. Co więcej — gry na konsoli Sony działają lepiej i wyglądają lepiej. Phil Spencer tłumaczył to chęcią wybadania rynku i „uzdrowienia” biznesu Xboxa. Musiał przy tym połknąć żabę w postaci własnego ego i honoru, gdyż np. producent Sea of Thieves w sklepie PlayStation nie jest oznaczony tak jak na Xboxie. Zamiast Xbox Games Studios mamy smutne Microsoft Corporation. Ponoć dlatego, że Sony nie zgodziło się na publikację gier pod hasłem „Xbox”.
Rozumiecie? Microsoft oddaje swoje exclusive’y konkurencji a ona nawet nie zgadza się na użycie prawidłowej nazwy konglomeratu stojącego za nią. To się nazywa upokorzenie.

Microsoft Corporation zamiast Xbox Game Studios – to jest upokorzenie!
Przeniesienie tytułów okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem momentalnie trafiły na listy bestsellerów. Do tego czasu emocje opadły i przy ogłoszeniu w drugiej połowie roku, że „Phil Spencer nie widzi czerwonych linii wśród swoich gier” oburzenia już nie było. Teraz gracze mogą mieć już pewność, że w nowe Halo, Gears E-Day czy Forzę Horizon 6 zagramy zarówno na Xboxie jak i PlayStation.
Ideę udostępniania gier na inne platformy opakowano w ładne hasło marketingowe: Xbox Everywhere, czyli udostępnienie całego katalogu gier w każde miejsce, by gracz nie był ograniczony wyborem systemu. Wbrew pozorom, ma to sens na wielu płaszczyznach.
Rynek się zmienił
Mówi o tym sam Phil Spencer, mówią o tym także przedstawiciele innych studiów. Wyprodukowanie nowej gry to budżety wielkości setek milionów dolarów a przy tym nie ma gwarancji zwrotu inwestycji. Gracze okopali się wokół uznanych już brandów i grają w gry, które lubią. Nowym, świeżym IP ciężko jest się przebić i jest to ekonomiczny fakt. A trzeba przyznać, że Microsoft jako jedna z niewielu firm atakuje nowymi i świeżymi grami: Pentiment, HiFi Rush, Indiana Jones, Minecraft Legends, Grounded, Ara: History Untold, Towerbone, Avowed, South of Midnight, Clockwork Revolution i wiele, wiele innych. Owszem, nie każdy z tych tytułów odnosi sukces (o tym później), ale próby wniesienia powiewu świeżości odmówić nie można. Jakże odmienna jest to strategia od Sony, które w ostatnim czasie serwuje nam głównie remastery lub remake’i.
Ukryty cel
Wydawanie gier na pozostałe systemy, prócz ekonomicznego wymiaru, ma również ukryty cel. To wywołanie presji na włodarzach PlayStation oraz Nintendo, by ci poszli tą samą drogą i zaczęli wydawać swoje hity również na Xboxie. Chociaż może się wydawać, że to mało prawdopodobne wystarczy podać dwa przykłady, gdzie dokładnie ta sama strategia przyniosła owocne rezultaty. Mówię tutaj o cross-play i wstecznej kompatybilności. W obu przypadkach Sony przez długie miesiące krytykowało podejście Microsoftu. W przypadku gry międzyplatformowej byli po prostu na nie, zaś w przypadku wstecznej kompatybilności argumentowali brakiem zainteresowania ze strony graczy. Jak doskonale wiemy, w obu przypadkach ostatecznie Sony się ugięło. Patrząc na to, że oddział sony zajmujący się grami (czyli PlayStation), również zaczyna pikować w dół, nie wykluczałbym zmiany strategii i w tym zakresie.
Nieudane premiery gier
O ile nie mogę odmówić Microsoftowi świeżego podejścia do swoich gier, tak trzeba podkreślić problemy, które towarzyszą premierom. A trudno mi tutaj wskazać jakąkolwiek grę z ostatnich miesięcy, która przeszłaby bez większych trudności.
- Hellblade 2 – grze nie towarzyszyła praktycznie żadna kampania reklamowa
- Forza Motorsport – gra okazała się niegotowa na premierę. Błędy i problemy skutecznie obniżyły zainteresowanie tytułem
- Starfield – typowe dla Bethesdy błędy oraz konstrukcja gry, która przepełniona jest loading screenami sprawiła, że gracze uznali tytuł za ciut archaiczny.
- Age of Mythology: Retold – czy ktokolwiek zarejestrował fakt, że ten tytuł został wydany? Nie towarzyszyło jej praktycznie żadna kampania reklamowa
- Microsoft Flight Simulator 2024 – problemy z serwerami przez pierwsze dwa dni uniemożliwiały rozgrywkę zaś potem… dalej się nie da grać przez ilość błędów. Do tego edycje kolekcjonerskie spóźniły się i Microsoft musiał wydawać dodatkowe kody tym, którzy zakupili wcześniej grę.
- Indiana Jones and the Great Circle – osoby, które zamówiły najdroższe, kolekcjonerskie wydanie gry nie otrzymali jej na czas i w efekcie gdyby nie akcja Bethesdy, ominąłby ich przedpremierowa możliwość ogrania gry.
Wydaje się, że Xbox nie uczy się na własnych błędach. Ich produkcje mają koszmarnie rozciągnięte terminy produkcyjne, przez co są drogie, a jednocześnie nadal trafiają na rynek niedopracowane, pełne błędów lub po prostu zaliczają blamaż w trakcie logistyki.

Piękna gra, katastrofalna premiera
Zamykanie własnych studiów i brak jasnej strategii
Schizofrenię Xboxa można było odczuć w pierwszym kwartale tego roku, gdy z jednej strony Microsoft zapewniał, że taki HiFi Rush osiągnął wszelkie cele sprzedażowe i marketingowe a z drugiej strony… zamknął studio za nie odpowiadające. By raptem dwa miesiące później z dumą głosić, że Japonia dla Microsoftu jest ważna. Tego nie da się obronić, toteż Phil Spencer jedynie cierpliwie tłumaczył wcześniej przytoczonym argumentem o potrzebie uzdrawiania biznesu.
To jednak tylko uwypuklało istotny problem, który przewija się przez cały rok: Xbox nie ma jasnej strategii działania. Z jednej strony notuje fatalną sprzedaż własnych konsol (-43% rok do roku, a już w ubiegłym roku była marna), nie ma żadnej sensownej odpowiedzi na PlayStation 5 Pro oraz puchnący rynek handheldów. Z drugiej zmienia nacisk na promowanie grania w chmurze, podczas gdy ona sama pod względem technicznym nadal jest daleko w tyle względem najsilniejszej konkurencji w postaci GeForce Now. No, chyba że korzystasz z nieoficjalnej aplikacji, jaką jest Better xCloud.
Zaciskanie pasa czuć na każdym obszarze. Do Polski nadal nie dotarły (i według moich źródeł nie dotrą) nowe edycje Xboxa: Robot White oraz Galaxy Black Special Edition. Te zostały ograniczone na najbardziej dochodowe rynki w Europie.
Trudno tutaj jednoznacznie odczytać zamierzenia korporacji, bo nie mogę pozbyć się wrażenia, że sami przedstawiciele Xboxa nie wiedzą, czym dywizja będzie się zajmować w przyszłym roku. Indiana Jones został początkowo zapowiedziany jako Xbox Exclusive, by chwilę później poinformować, że wiosną 2025 zostanie również wydany na PlayStation 5.

Tango Gameworks to jedno z czterech zamkniętych studiów
Brak komunikacji paradoksalnie najbardziej uderza w rdzeń społeczności
Xbox nigdy nie miał solidnej społeczności, a uczciwie przyznając — nigdy też o nią za specjalnie nie dbał. Owszem, jest otwarty na wiele inicjatyw prywatnych gdzie Xbox Prototype Replica jest tego koronnym przykładem. Jednak przestał być obecny w przestrzeni publicznej. Nie wychodzi już do graczy jak dawniej. Imprez z serii XO nie ma od lat. W tym roku zabrakło ich nawet na polskim Poznań Game Arena. Phil Spencer skupiony na przyszłości marki zupełnie zapadł się pod ziemię, a jego wystąpienia publiczne są okazjonalne i zwykle tylko tworzą większe zamieszanie.
Brak jasnej komunikacji, uwolnienie gier oraz wizja braku jakiejkolwiek ekskluzywności, brak szczerości między korporacją a szczątkową społecznością, brak aktywności z nimi związanej… to wszystko prowadzi do zadania sobie najważniejszego pytania: po co nam właściwie Xbox?
Zdaje się, że dywizja Xboxa chce nam powiedzieć dokładnie to samo, ale nie wprost. Biznes z wydawania gier jest bardziej perspektywiczny i bardziej dochodowy niż posiadanie własnej platformy, która generuje koszty na wielu płaszczyznach.
2024 to też bardzo dużo komunikatów odnośnie ekologii. Xbox usprawnił swój dashboard pod kątem oszczędzania energii co jest zdecydowanie na plus. Jednocześnie wypusczając tylko w tym roku aż 7 kontrolerów: Dream Vapor, Nocturnal Vapor, Fire Vapor, Sky Cipher, Ghost Cipher, Call of Duty 6, Call of Duty 6 Elite v2. Przy czym, co szalenie intersujące – najważniejsze premiery gier nie doczekały się swojego dedykowanego kontrolera. Co nie zmienia faktu, że, no gryzie się to z polityką bycia eko.
Czego zabrakło zupełnie
Cóż. Gdy w 2023 świat zachwycał się HiFi Rush, Phil Spencer wspomniał, że możemy spodziewać się więcej takich zaskakujących premier. Tej nie doczekaliśmy się w 2024 ani jednej. Zabrakło też od dawna zapowiadanego sklepu mobilnego Xbox, który pierwotnie miał pojawić się już w sierpniu.
Nie doczekaliśmy się także ani odświeżonego Xboxa, ani długo oczekiwanego kontrolera Sebile, który również wyciekł w 2023.
Zabrakło również wspominanego w dokumentacjach nowego protokołu Xbox dla akcesoriów. To w ogóle jest pewien paradoks, bo mając dwie bardzo silne franczyzy symulacyjne: Flight Simulator oraz Forza Motorsport nie jesteśmy w stanie skorzystać z profesjonalnych kontrolerów. Kierownica Thrustmaster SF1000 może i działa na Xboxie, ale nadal możesz skonfigurować tylko 8 klawiszy. Wolantów czy Joysticków praktycznie nie opłaca się podłączać, bo… nadal możesz przypisać tylko 8 klawiszy.
To zupełnie niezrozumiałe ograniczenie, które szkodzi własnym grom. Flagowym grom!
No i w końcu — zabrakło podniesienia jakości w chmurze. Mamy końcówkę 2024 roku a nadal musimy grać w 720p gdzie jednocześnie ta usługa staje się być prawdziwym epicentrum wszystkich istotnych zmian w Xboxie.

Nope, nadal bez premiery
Były jednak też dobre momenty
W 2024 roku Microsoft wydał kilkanaście gier własnych:
- Hellblade 2
- Age of Mythology: Retold
- Ara: History Untold
- Towerbone
- Call of Duty 6
- Diablo 4 Vessel of Hatred
- Microsoft Flight Simulator 2024
- Indiana Jones and the Great Circle
- Starfield: Shattered Space
- Oraz dodatki do Fallout 76 i kilka gier mobilnych
Lista jest zatem całkiem długa, chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę, że za sukces można uznać w zasadzie tylko Indiana Jones. Bardzo pozytywnym momentem jest też wprowadzenie możliwości uruchamiania posiadanych już gier, a które nie są jeszcze częścią abonamentu Game Pass. Co prawda na razie jest ich tylko 50 jednak dobrze, że coś się ruszyło w tej kwestii.
Jak zapowiada się 2025?
Będąc złośliwym, mógłbym napisać, że na pewno nie będzie gorzej. Myślę jednak, że faktycznie powinno być lepiej. Na horyzoncie majaczy Avowed, Fable, Doom Dark Ages no i nowy Doom. Być może doczekamy się zapowiedzi (nie premiery!) handhelda oraz możliwość uruchamiania kolejnych własnych gier w chmurze.
Najwięcej w 2025 roku skorzystają posiadacze innych platform: PC, PlayStation 5 oraz Switcha 2, którzy dostaną premiery kolejnych gier od Microsoftu, a którzy do tej pory nie byli zainteresowani Xboxem.
Myślę, że cały problem polega na tym, że Phil Spencer i ekipa zbyt mocno rozmyślają o enigmatycznej przyszłości, zamiast położyć większy nacisk na tu i teraz. Kredyt zaufania tej niewielkiej społeczności wyczerpuje się.
Mam wrażenie że probleem xbox’a jest zatracenie tożsamości i abonament gamepass. Fajnym jest to że można grać w wiele gier za stosunkowo niewielką opłatę ale z drugiej strony no właśnie, po co placić za abonament który sprawia, że gry mogą się w nim pojawiać i znikać, a dla przeciętnego Kowalskiego, który ma kilka godzin na granie tygodniowo, taki abonament totalnie już się nie opłaca. A z drugiej strony Spencer robi wszystko by uwalić xbox’a. Czasem, biorąc pod uwagę jego decyzje, mam wrażenie że pracuje on bardziej dla sony niż microsoftu…